15 czerwca 1920 r. Zbierajmy zioła lecznicze!
Mięta poprawi trawienie, melisa uspokoi, a lubczyk podniesie libido – rośliny o cudownych właściwościach wróciły w ostatnim czasie do łask. Prawdziwy renesans przeżywają m.in. nagietek i czystek – zioła, które w 1920 r. były w powszechnym użyciu. Do zbierania roślin leczniczych zachęcano także w prasie. W aptekach zaś często ziół brakowało.
Na łamach gazety „Młoda Polka. Pismo poświęcone polskiej młodzieży żeńskiej” apelowano, by w trakcie letnich wycieczek zająć się zbieraniem roślin. Tak często przechodzimy w przechadzkach, wycieczkach mimo ziół leczniczych. Nie chce nam się po nie schylić, rozdeptujemy je nieoględnie, albo też nie znamy ich – ubolewała autorka artykułu. Polecała też, by do zbierania podejść w sposób metodyczny i „urządzać je pod kierownictwem osób inteligentnych”, np. nauczycieli: Podczas wycieczki objaśni kierowniczka, jakim celom służą i jakie choroby dane zioła leczą.
Młode Polki z prasy mogły dowiedzieć się także, jak postępować z zebranymi roślinami. Suszenie zalecano w cieniu, aby promienie słoneczne nie zabiły właściwości leczniczych. Zachęcano do częstego przekładania ziół, mającego chronić przed pleśnią.
Autorka tekstu postulowała, by każde ze stowarzyszeń młodzieżowych miało własną, dobrze zaopatrzoną w zioła apteczkę. Twórzmy więc apteki stowarzyszeniowe! Każda z nas, jako kobieta, winna znać domowe środki lecznicze, winna wiedzieć, kiedy i jak można tanim kosztem chorym dopomóc i chorobom zapobiec.
Z perspektywy czasu możemy stwierdzić, że młode kobiety nie wzięły sobie tych porad do serca. Kolejne lata XX w. to czas kryzysu leczenia ziołami. Rozwój chemii i farmakologii sprawił, że o właściwościach roślin zapomniano. Zamiast czasochłonnego tworzenia wywaru z kory wierzby ból głowy czy gorączkę chętniej leczono aspiryną.
Dopiero w wieku XXI przywrócono zioła do łask, a na uniwersytetach można uczęszczać na zajęcia z fitoterapii (ziołolecznictwa).