Rozmaitości

11 sierpnia 1920 r. Coś się kroi, czyli na ratunek polskiemu włókiennictwu

Branże włókiennicza i tekstylna niezwykle ucierpiały w czasie pandemii koronawirusa. Przyszłość tej gałęzi gospodarki, dotąd rozwijającej się niezwykle prężnie, nagle stała się bardzo niepewna. Obecnego kryzysu nie można jednak porównywać do tego, co przeżywały fabryki sto lat temu!

Podobnie jak dziś, centrum polskiego przemysłu włókienniczego była wtedy Łódź. I choć zapotrzebowanie na odzież (choćby mundury i bieliznę dla żołnierzy) w 1920 r. było ogromne, a wykwalifikowani robotnicy – spragnieni pracy, w zakładach panowała ponura cisza. Wszystko przez ogromne zniszczenia i rabunek w czasie I wojnie światowej. Opuszczając Łódź, Niemcy wywieźli praktycznie całe zapasy surowców, a także maszyny i pasy transmisyjne, bez których fabryki nie mogły działać. Dziennikarz „Rzeczpospolitej” nazwał to „gwałtem okupantów na naszym przemyśle”. Tuż po odzyskaniu przez Polskę niepodległości pracowały tylko niewielkie fabryczki, które zajmowały się przerobem wełny i szmat.

Kobiety przy pracy w fabryce włókienniczej. Łódź, 1920 r. Zdjęcie Warszawskiej Agencji Fotograficznej ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie.
Reprodukcja: Piotr Ligier. Koloryzacja: Anna Marjańska

Dodatkowym problemem były braki węgla, potrzebnego do napędzania maszyn. Na szczęście w sierpniu 1920 r. – wbrew ogólnie panującym w kraju pesymistycznym nastrojom – sytuacja zaczęła się poprawiać. Branża wywalczyła kontyngent węgla z Górnego Śląska. Dzięki staraniom rządu z Ameryki przypłynęły bele bawełny, przy której przerobie pracę znalazła jedna czwarta przedwojennej załogi łódzkich fabryk. W połowie sierpnia Łódź mogła się cieszyć z częściowego wznowienia pracy niektórych zakładów. Znów zaczęły stamtąd dobiegać charakterystyczne dźwięki pracujących wrzecion i krosien. Wyobrażamy sobie, że – paradoksalnie – hałas ten był prawdziwym balsamem dla uszu…

Kobiety przy pracy w tkalni. Łódź, 1920 r. Zdjęcie Warszawskiej Agencji Fotograficznej ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie.
Reprodukcja: Piotr Ligier. Koloryzacja: Anna Marjańska