#1920/2020

„1920. Cud Wisły” – wystawa w Muzeum Narodowym w Krakowie

Chcecie poczuć grozę, strach, ulgę, radość i euforię – i to wszystko w ciągu kilkudziesięciu minut? Koniecznie odwiedźcie wystawę „1920. Cud Wisły”, przygotowaną przez Muzeum Narodowe w Krakowie. Po taką mieszankę emocji należy się zgłosić do Kamienicy Szołayskich przy placu Szczepańskim.

Fot. Karol Kowalik, Pracownia Fotograficzna Muzeum Narodowego w Krakowie

Żyjemy w czasach, w których dzięki digitalizacji wiele pamiątek i dzieł sztuki mamy na wyciągnięcie ręki. A jednak nic nie zastąpi bezpośredniego kontaktu z eksponatami. Błysk orderów i złotej nitki na sztandarze, faktura materiału, z którego uszyte były mundury żołnierzy, mistrzowskie pociągnięcia pędzla Stefana Norblina na Portrecie marszałka Józefa Piłsudskiego – to po prostu trzeba obejrzeć z bliska, bez pośrednictwa komputerowego ekranu.

Ale wystawa „1920. Cud Wisły” to przede wszystkim wspaniałe plakaty. Prowadzą nas po ekspozycji, a jednocześnie – po kolejnych rozdziałach wojny polsko-bolszewickiej. Pomysłowe i kolorowe (zapewne troskliwie zabezpieczone przez konserwatorów), z ogromnym ładunkiem emocjonalnym. Z apelami o podpisywanie Pożyczki Odrodzenia Polski, o wstępowanie do Armii Ochotniczej, o nieuleganie bolszewickiej propagandzie…

Przy jednym z plakatów zatrzymaliśmy się na dłużej. Między mężczyznami mierzącymi z broni do wroga widzimy dziewczynę w pasiastej spódnicy. Pochyla się nad skrzynką z amunicją, a w ręku trzyma bochenki chleba. Na pierwszy rzut oka – taka sobie metafora, trochę naiwna wizja artysty. Ale jeśli ktoś – jak my – miał okazję przeczytać reportaż z bohaterskiej obrony Płocka w 1920 r., wie, że takie kobiety istniały naprawdę!

Afisz autorstwa Kamila Mackiewicza, wydany przez Zakład Graficzny Straszewiczów w Warszawie, 1920 r. Źródło: Muzeum Narodowe w Krakowie. Fot. Jakub Płoszaj, Karol Kowalik
Zdjęcie opublikowane w „Tygodniku Ilustrowanym” nr 39/1920. Źródło: Biblioteka Cyfrowa Uniwersytetu Łódzkiego

My w dziewczynie z plakatu zobaczyliśmy Stasię Sojkowską. Cicha, delikatna służąca nagle znalazła się na polu bitwy. Wśród świszczących dookoła kul roznosiła żołnierzom chleb, miód i papierosy. Później relacjonowała dziennikarzowi: Myślałam tylko o żołnierzach, nie o sobie. Oni przecież ode mnie biedniejsi – i tacy może głodni… Pójdę! A jak zginę – no to co? Matka Boska Częstochowska przecież o mnie tam nie zapomni. Wstawi się za moją duszą. I poszłam.

W każdym eksponacie zaprezentowanym w Kamienicy Szołayskich można zobaczyć bohatera. Ktoś trzymał ten karabin. Ktoś przykładał oko do tego peryskopu, siedząc w wilgotnym okopie. Ktoś spojrzał na gen. Józefa Hallera apelującego z plakatu o wstępowanie do wojska i zaciągnął się do Armii Ochotniczej. Cud Wisły był Ich cudem.

Fot. Karol Kowalik, Pracownia Fotograficzna Muzeum Narodowego w Krakowie

Wystawę „1920. Cud Wisły” można oglądać do 29 listopada 2020 r. Szczegółowe informacje są dostępne na stronie Muzeum Narodowego w Krakowie.