Rozmaitości

15 października 1920 r. Epidemia, apostołowie zdrowia i ciemiężcy zarazy

Dochodzenia epidemiologiczne, procedury sanitarne, sankcje za nieprzestrzeganie obostrzeń – pandemiczna rzeczywistość, w której żyjemy, była dla Polaków codziennością także sto lat temu. Jesienią 1920 r. odnotowano duży wzrost liczby przypadków szkarlatyny, płonicy i duru brzusznego. Największą panikę budziły jednak ogniska cholery, przywleczonej przez żołnierzy bolszewickich w różne miejsca w Polsce.

Tak jak dziś sanepid co jakiś czas poszukuje pasażerów autobusów lub pociągów, którymi podróżowali pacjenci zakażeni koronawirusem, tak sto lat temu służby sanitarne wszczynały dochodzenia epidemiologiczne:

Ogłoszenie w dzienniku „Robotnik” nr 285 z 19 października 1920 r. Źródło: Biblioteka Narodowa

Co prawda wówczas nie było mowy o powszechnym używaniu maseczek, jednak wiele zaleceń wyglądało podobnie: wzmożona higiena, dezynfekcja, izolacja chorych, kwarantanna dla ich bliskich, zachowywanie szczególnej ostrożności przez personel medyczny sprawujący opiekę nad zakażonymi.

Dezynfektorzy odkażający mieszkanie, w którym przebywał chory. Ilustracja w książce „Co to są zarazki chorobowe. Co to jest dezynfekcya i jak się ją wykonuje”, Lwów 1914. Całą publikację można obejrzeć w serwisie Polona.
Strój dezynfektora odpowiedzialnego za odkażanie pomieszczeń. Ilustracja w książce Stanisława Serkowskiego „Dezynfekcya przy chorobach zakaźnych”, Warszawa 1915. Całą publikację można obejrzeć w serwisie Polona.

Wprowadzono obowiązek powiadamiania służb sanitarnych o każdym przypadku zachorowania lub zgonu na chorobę zakaźną. Obowiązek zgłaszania, poza lekarzami, mieli: głowa rodziny/opiekun chorego, gospodarz jego mieszkania, przełożony w pracy, kierownik szkoły, a nawet księża. Za zaniedbanie tego obowiązku groziły sankcje – kara aresztu na czas do dwóch miesięcy lub grzywny w wysokości do 400 marek polskich.

Podobnie jak dziś, szczególnie wiele uwagi poświęcano szkołom. Drobiazgowe zalecenia wydało Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego: Ministerstwo przypomina o jak najstaranniejszem utrzymaniu w czystości budynków i lokali szkolnych, o ich należytem przewietrzaniu, o stosowaniu w szkołach zaprawy pyłochronnej, wiążącej kurz, który jest przenośnikiem chorób zakaźnych. Uczniowie, którzy zostali wyleczeni, mogli pojawić się w szkole dopiero po uzyskaniu zezwolenia, w odkażonym ubraniu, ze zdezynfekowanymi książkami i przyborami. Identyczne procedury obowiązywały nauczycieli. Szczegółowo określono czas trwania izolacji chorych i kwarantanny osób bez objawów:

Fragment publikacji w „Monitorze Polskim” nr 242 z 25 października 1920 r. Źródło: Biblioteka Narodowa

Tak jak obecnie, najbardziej odpowiedzialną rolę mieli do odegrania lekarze – zwani przez prasę „apostołami zdrowia” i „niewzruszonymi ciemiężcami zarazy”. Apele zamieszczane w prasie niewiele różniły się od tych, które słyszymy dziś: Do walki ze szkarlatyną powinno przystąpić całe społeczeństwo. Każda bowiem choroba, szerząca się epidemicznie, tylko wtedy może być skutecznie i prędko opakowana, jeżeli do walki z nią stanie państwo, instytucje komunalne i sami obywatele.