17 października 1920 r. W zupie, w śmietanie, w beczce – smakowite grzybobranie
Udało się Wam w tym roku wybrać na grzyby? Mamy nadzieję, że wróciliście z pełnymi koszami :). Sto lat temu grzyby stanowiły cenne urozmaicenie dość ubogiej i nudnej powojennej diety. Nieurodzaj, drożyzna i kłopoty z zaopatrzeniem, a także podłej jakości produkty powodowały, że gospodynie musiały sporo się natrudzić, by z ich kuchni wyszło coś naprawdę dobrego. Nic dziwnego, że kto tylko miał okazję, wybierał się do lasu – po darmowe, a smaczne składniki na obiad.
Pismo „Przyjaciel Ludu” w numerze z 17 października radziło, jak przyrządzić zupę z „podpieniek”, jak nazywano wtedy opieńki miodowe. Uduszone grzyby należało zalać wywarem z jarzyn, w którym gotowano kilka pokrojonych ziemniaków. Na gotującą się zupę można było rzucić kluski, a po zagotowaniu zaprawiało się danie śmietaną lub zasmażką.
Grzyby usmażone na dowolnym tłuszczu polecano jako dobry dodatek do kwaśnej kapusty, ziemniaków lub jajecznicy. Popularne były także grzyby solone – konserwowane w taki sposób, by można się było nimi raczyć jeszcze wiele miesięcy po zakończeniu sezonu. Dobrze umyte rydze, opieńki lub gąski należało dobrze umyć i zalać wrzątkiem, a po przestygnięciu – układać w garnku czy beczce i solić. Na posoloną warstwę grzybów nakładano warstwę cebuli, pokrojonej w plasterki. Gdy powstało już kilka warstw, na wierzch nakładano płótno albo czystą owsianą słomę, a porem dociskano całość kamieniem. Tak zakonserwowane grzyby można było zimą wyjąć z beczki, lekko opłukać, pokroić w paski i pomieszać z posiekaną cebulką. Z dodatkiem oliwy i octu doskonale smakowały jako dodatek do kartofli lub mięsa.
Więcej przepisów na dania z grzybów można znaleźć w Jagiellońskiej Bibliotece Cyfrowej. Smacznego!