Rozmaitości

18 października 1920 r. Czystszy chodnik = czystsze powietrze, czyli z miotłą i polewaczką po zdrowie

Niebawem, wraz z sezonem grzewczym, w wielu miejscach w Polsce niestety powróci problem smogu – i dyskusja, jak go ograniczyć. Kilka lat temu w Krakowie przeprowadzono badania, z których wynikało, że częste mycie ulic i chodników ma wpływ na poprawę jakości powietrza w mieście. Sto lat temu nikt takich badań nie robił, a jednak panowało powszechne przekonanie, że śmieci na ulicach i tumany kurzu (a w czasie deszczu – błoto) stanowią duże zagrożenie.

Ulice naszego miasta przedstawiają obraz coraz większego zaniedbania. Nie potrzeba dowodzić, w jak fatalny sposób cierpi na tem zdrowie mieszkańców. Uniknęlibyśmy może wielu epidemji, gdyby nie ten stan karygodny – zauważał dziennikarz „Kurjera Warszawskiego” 18 października 1920 r.

Zamiatanie ul. Karowej w Warszawie, lipiec 1925 r. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Podobnie jak dziś, obowiązek dbania o porządek na chodniku przebiegającym wzdłuż nieruchomości spoczywał na właścicielach poszczególnych posesji. Ci natomiast chętnie zrzucali winę na zatrudnianych przez siebie stróżów. Stróże domowi cały swój czas poświęcają pracy zarobkowej, pobocznej, wywiązując się ze swych obowiązków z karygodną opieszałością – narzekali gospodarze.

Dzisiaj za nieuprzątnięcie chodnika z błota czy śniegu grozi kara grzywny, z kolei sprzątanie ulic ma bardziej systemowy charakter i jest zadaniem samorządu lokalnego. Widok samochodów – polewaczek to jednak żadna nowość. Najwcześniejsze ich zdjęcia, które odnaleźliśmy w Narodowym Archiwum Cyfrowym, pochodzą z 1925 r.!

Samochód czyszczący podczas sprzątania warszawskich ulic. Lipiec 1925 r. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe