10 września 1920 r. Przyspieszony kurs szycia, czyli wszystko dla żołnierza
Pamiętacie, jak wiele maszyn do szycia zyskało nowe życie po wybuchu epidemii COVID-19? Sporo ludzi poświęcało swój czas, by produkować maseczki, których wtedy bardzo brakowało. Sto lat temu umiejętność szycia też była na wagę złota, a towarem pierwszej potrzeby okazała się bielizna dla żołnierzy.
Sklep z maszynami Singera przy ul. Marszałkowskiej w Warszawie bezpłatnie udostępnił swój sprzęt członkiniom Koła Pracy Kobiet. Maszyny pracowały nieustannie od dziewiątej rano do dziewiątej wieczorem, a panie zapisywały się na konkretne godziny, by zapewnić pełne obłożenie. Niektóre przychodziły do sklepu z dziećmi – maluchy zbierały skrawki materiału i skubały je na nitki, które mogły potem posłużyć do robienia opatrunków.
Podobnie jak wiosną 2020 r., do szycia zgłaszały się przedstawicielki różnych zawodów, nie tylko krawcowe. Najwięcej zgłaszają się tu biuralistki, nauczycielki, co większość dnia pracują ciężko, godziny zasłużonego odpoczynku poświęcają jednak na szycie – relacjonowała jedna z szyjących w rozmowie z reporterką „Rzeczpospolitej”. – Niech pani nie myśli, że każda z nas umiała szyć, gdy tu przyszła. Z początku szło to bardzo niewprawnie. A teraz są już między nami takie, co koszulę potrafią w godzinę uszyć. Dzielne panie tylko w sierpniu uszyły 18 tys. sztuk bielizny! We wrześniu, wraz z oddalającym się frontem (i malejącym poczuciem zagrożenia), liczba szyjących stopniowo malała, dlatego Koło Pracy Kobiet ponownie apelowało do warszawianek na łamach prasy. Dziś pewnie zorganizowano by wydarzenie na Facebooku :)…