Rozmaitości

23 czerwca 1920 r. „Nie mam butów na lato!”

Nic nam się nie pomyliło. Sto lat temu z ust wielu Polaków (nie tylko pań!) padały podobne lamenty jak dzisiaj. Zaczynał się sezon letni i choć mieliśmy przed sobą znacznie poważniejsze wyzwania niż zakup obuwia, brak towarów w rozsądnej cenie był żywo dyskutowany na ulicach i w prasie.

Stoisko z obuwiem na targowisku w nierozpoznanej miejscowości.
Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe. Koloryzacja: Anna Marjańska

W czerwcu 1920 r. para porządnych, wygodnych butów kosztowała nawet od 1000 do 2000 marek, podczas gdy kilka miesięcy wcześniej – 10 razy mniej! Dla wielu osób jedynym wyjściem pozostawały wyjątkowo niewygodne drewniane sandały i saboty, które kaleczyły nogi i nie nadawały się do chodzenia po mieście. Drożyzna powodowała, że zakup obuwia stanowił problem nie tylko dla ubogich rodzin robotniczych i chłopskich, lecz również dla wielu inteligentów i urzędników – szczególnie jeśli rodzina była liczna.

Sprzedaż obuwia na targu w Złoczowie. Niedatowane zdjęcie sprzed wojny.
Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe. Koloryzacja: Anna Marjańska

Choć ceny markowych butów i dziś mogą przyprawić o zawrót głowy, w sklepie internetowym wystarczy przesunąć suwaczek w lewo, by wyświetliły się tańsze egzemplarze, na każdą kieszeń. Sto lat temu producenci butów – dysponenci skór, materiałów na podeszwy itd. – oraz sprzedawcy bezlitośnie i solidarnie windowali ceny, niemal pozbawiając całe rzesze ludzi dostępu do obuwia.

Dlaczego mamy chodzić bez butów? – takie dramatyczne pytanie zadawał dziennikarz „Ilustrowanego Kuriera Codziennego” i można przypuszczać, że faktycznie pytał także w swoim imieniu. Dziennikarze nie należeli do najlepiej wynagradzanych grup społecznych.

Stragany z obuwiem na warszawskim targowisku. Niedatowane zdjęcie autorstwa Jana Binka. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe. Koloryzacja: Anna Marjańska

W proteście przeciw drożyźnie warszawscy konsumenci postanowili się zorganizować. Nawoływano do niekupowania galanterii, a nawet powstrzymywania się spotkań towarzyskich, które mogłyby pociągać za sobą wydatki. Uczestnicy konsumenckiego porozumienia założyli bractwo i aby zamanifestować swoją postawę, przypinali do piersi zielone kokardki.

Apele odniosły skutek – właściciele składów ubrań i butów zaczęli odnotowywać zastój, którego u progu sezonu letniego się nie spodziewali. Ciekawe, czy obecnie moglibyśmy liczyć na podobną solidarność… Dziś, kiedy wielu konsumentów przyłącza się do akcji zwracających uwagę na etyczną stronę mody, warto pamiętać, że robiono to już sto lat temu!

Zszywanie obuwia. Zdjęcie autorstwa Henryka Poddębskiego wykonane po 1918 r.
Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe. Koloryzacja: Anna Marjańska