Rozmaitości

18 sierpnia 1920 r. Kapitan jest matką, a piłka śpi – o futbolowym słownictwie

Czy sto lat temu Robert Lewandowski mógłby zostać matką? Okazuje się, że tak :). Redaktorzy pisma „Sportowiec”, wydawanego na Górnym Śląsku, usilnie domagali się, by wytępić z polskiej piłki nożnej angielskie i niemieckie wyrażenia. Mamy obowiązek używać tylko pięknych naszych polskich wyrażeń technicznych, których nam nie brak – przekonywano.

Drużynie na boisku miał więc przewodzić nie kapitan (jak w Anglii), ale naczelnik, król lub… matka. Dziś wiemy, że żadne z tych słów się nie przyjęło. Większość pozostałych propozycji weszła jednak do powszechnego użycia i funkcjonuje często na równi z anglicyzmami – sami zobaczcie:

zamiast out (aut) mówimy piłka „śpi” lub „wyszła”

zamiast offside mówimy „spalony”

zamiast centrować mówimy „grać do środka”, „dośrodkowywać”.

Na koniec warto wytłumaczyć, dlaczego redaktorom „Sportowca” tak zależało na promocji języka polskiego. Otóż pismo ukazywało się w gorącym czasie przygotowań do plebiscytu mającego zdecydować o przynależności Górnego Śląska do Polski lub Niemiec. Ze specjalną misją z Warszawy wyruszyli m.in. piłkarze Polonii – wydawali na Śląsku prasę, angażowali się w tworzenie klubów. Wszystko po to, by jak najwięcej ludzi przekonać do głosowania „za Polską”. Jak wiemy, ostatecznie o przyszłości Śląska zdecydował nie wynik plebiscytu, lecz zwycięskie powstanie. Polska propaganda (a przy okazji wspaniała promocja sportu) nie poszła jednak w las! Archiwalne numery „Sportowca” możecie znaleźć w Śląskiej Bibliotece Cyfrowej.

Drużyna Polonii Warszawa ok. 1916 r. Cztery lata później, po zwycięstwie nad bolszewikami, wielu piłkarzy wyjechało na Górny Śląsk, by włączyć się w polską propagandę przed plebiscytem. Źródło: Archiwum Cyfrowe Polonii Warszawa. Koloryzacja: Anna Marjańska