1 października 1920 r. Uwaga na fałszywe masło, czekoladę i mleko!
Sztuczne zagęstniki w śmietanie, olej roślinny w maśle i wieprzowina w wołowym burgerze – sztuczki współczesnych producentów żywości, chcących sprzedać tańszy produkt z etykietą droższego, są przeróżne. Okazuje się, że fałszowanie produktów nie jest niczym nowym. Przed takimi nieuczciwymi zabiegami przestrzegał już autor książki „Zafałszowania produktów spożywczych” z 1920 r.
Jak fałszowano sto lat temu? Alfons Bukowski wyjaśnia, że do czekolady dodawano mielonych prażonych żołędzi, by zwiększyć objętość produktu. Masło kakaowe zastępowano olejem kokosowym. Do kawy producenci dorzucali zmieloną cykorię, prażone żyto, żołędzie i nasiona strąkowe. Oliwę mieszano z olejem rzepakowym lub słonecznikowym, a nawet płynną parafiną, „którą otrzymuje się jako uboczny produkt z odpadków naftowych”. Do mleka fałszerze dodawali wody, mąki czy wręcz krochmalu, aby nadać rozcieńczonemu produktowi „pozoru dobrego”. Zdarzało się także „odśmietankowywanie”, czyli zbieranie z mleka tłuszczu osadzonego na wierzchu.
Dobre, niefałszowane masło powinno posiadać konsystencję smalcu, kolor żółtawy, smak i zapach przyjemny – wyjaśniał autor poradnika. Aby zwiększyć objętość masła, dodawano do niego papki kartoflanej, mąki, a nawet gipsu czy talku! Za oszukane masło uznawano to z konserwantami – sodą lub kwasem salicylowym. Aby nadać produktowi ładny kolor, masło barwiono sokiem z marchwi albo naparem z nagietka.
Fałszowanie pokarmów i artykułów spożywczych jest wielkim złem społecznem, ono bowiem wpływa ujemnie nie tylko na kieszeń i zdrowie konsumentów, lecz także na handel i przemysł, ponieważ robi uczciwym kupcom […] bezprawną konkurencję – pisał Alfons Bukowski.
Całą książkę „Zafałszowania produktów spożywczych” można przeczytać w serwisie Polona.