14 października 1920 r. Korespondencja znad morza. Od sennego miasteczka do stolicy windsurfingu
Sławne niegdyś obozowisko oraz siedziba zawadiaków morskich, dawne miejsce sejmikowania szlachty – zgadlibyście, że chodzi o Puck? Sto lat temu niepozorne miasteczko nad zatoką parokrotnie znalazło się w centrum zainteresowania. 10 lutego 1920 r. to tutaj gen. Józef Haller dokonał symbolicznych zaślubin Polski z morzem. Kilka miesięcy później Puck był rozważany jako miejsce budowy portu wojennego (jak wiemy, ostateczny wybór padł na Gdynię).
Jesienią nad Zatokę Pucką udał się reporter „Dziennika Poznańskiego”, by przybliżyć to miejsce czytelnikom. Pisał tak: Puck jest dzisiaj cichem miasteczkiem, niby drzemiącem nad zatoką. Ma szczupłą przystań, pozbawioną urządzeń portowych. Z dalszych stron nie zawita tu żaden statek, co najwyżej parowczyk osobowy lub jacht sportowy.
Autor narzekał, że miasto jest zgermanizowane i nie zachowały się tu zabytki świadczące o polskiej obecności – choćby z czasów walki ze Szwedami. Puccy aptekarze nie potrafili zrozumieć treści recepty napisanej po polsku, redakcji „Gazety Powiatowej Puckiej” brakowało polskich czcionek, a miejscowi kupcy i rzemieślnicy mówili wyłącznie po kaszubsku.
Korespondent „Dziennika Poznańskiego” był sceptyczny także wobec perspektyw turystyki: Dla szczupłej plaży i słabej fali oraz braku gospód w mieście, kąpielisko to nie może liczyć na większe powodzenie. Prześcigną je niewątpliwie co do frekwencji dwa inne nasze kąpieliska morskie: Gdynia i Hel, a może nawet wsie nadbałtyckie, jak np. Karwia lub Chłapowo. Czy miał rację? Użytkownicy współczesnego portu jachtowego, amatorzy żeglarstwa, windsurfingu i kitesurfingu raczej by mu jej odmówili :). Puck przyciąga dziś miłośników zabytków i historii (obowiązkowe zdjęcie przy symbolicznym słupku zaślubinowym i popiersiu gen. Hallera!), a także turystyki pieszej i rowerowej. Zdecydowanie polecamy wycieczkę nad Zatokę Pucką!