16 października 1920 r. Trudny los korespondenta zagranicznego rysowany ołówkiem Stefana Norblina
Praca po 20 godz. na dobę, życie na walizkach, problemy z łącznością i nieustanny wyścig po informacje – choć rzeczywistość medialna w ostatnim stuleciu zmieniła się diametralnie, pewne aspekty pracy korespondentów zagranicznych pozostają takie same. Jesienią 1920 r. polscy dziennikarze towarzyszący delegacji na konferencję pokojową w Rydze mieli ręce pełne roboty. Do Republiki Łotewskiej udał się wtedy także Stefan Norblin – przyszły wybitny artysta portrecista. 28-latek właśnie zakończył swój udział w wojnie z bolszewikami.
Do Rygi Norblin pojechał w roli tłumacza (znał biegle kilka języków). Nie byłby jednak sobą, gdyby nie wykorzystał doniosłego wydarzenia, jak na artystę przystało. O rozkładaniu sztalugi nie było mowy, ale spod ręki mistrza wyszło wiele udanych rysunków. 16 października opublikowało je pismo „Świat”.
Niewątpliwie Norblin był pilnym obserwatorem życia dziennikarzy. Przyłapywał ich na podglądaniu obradujących przez dziurkę od klucza i przeszukiwaniu kosza na śmieci w poszukiwaniu notatek, które mogły okazać się cenne. Źródłem informacji korespondentów bywały też hotelowe pokojówki. Na obrazkach widzimy wszędobylskich fotoreporterów – goniących za uciekającym sekretarzem delegacji lub siedzących na ulicznej latarni (dziś, w czasach paparazzich, taki widok nie dziwi!). Oglądamy również korespondenta – gwiazdora, który zdobył sensacyjną wiadomość na wyłączność i jest obiektem zazdrości kolegów. Ludzkie emocje, ambicje i zachowania pod wieloma względami pozostają niezmienne :).