10 października 1920 r. Zbyszko, the Mighty Pole. Powrót siłacza
Zbyszko Cyganiewicz stracił sporo tłuszczu i jest w bardzo dobrej kondycji – donosił 10 października 1920 r. korespondent lwowskiego dziennika „Wiek Nowy”. Polacy z zaciekawieniem śledzili, jak do sportu wraca człowiek, który dostarczał im powodów do dumy jeszcze przed odzyskaniem niepodległości – polski Herkules.
Fan Sienkiewicza, poliglota, niedoszły prawnik. Gdyby nie kłótnia z ojcem – leśniczym spod Limanowej, przeciwnym sportowej pasji syna – może wiódłby stateczne życie leśnika. Las był jednak dla niego głównie areną ćwiczeń fizycznych i trenowania wytrzymałości. Stanisław Cyganiewicz pseud. Zbyszko (jak Zbyszko z Bogdańca z „Krzyżaków”) już we wczesnej młodości postanowił zostać atletą.
Pierwszy tytuł mistrza świata zawodowców w zapasach zdobył jako 25-latek w 1906 r. w Paryżu. Walczył z najlepszymi, odbywał tournée po Europie i Stanach Zjednoczonych. Za swój łagodny i flegmatyczny charakter (kontrastujący z waleczną naturą, którą przejawiał na ringu) był lubiany przez dziennikarzy. Zanim usiadł w fotelu, ponoć sprawdzał jego wytrzymałość. Uchodził za jednego z najzamożniejszych polskich sportowców. Kilkakrotnie ogłaszał zakończenie kariery, ale gdy w czasie I wojny światowej utracił znaczną część majątku, postanowił jeszcze raz zaistnieć na ringu – w warunkach amerykańskich.
Jak głosi anegdota, Zbyszko wsiadł na pokład parowca SS George Washington – tego samego, którym po wojnie powracał do ojczyzny sławny amerykański dowódca gen. John Pershing. Podobno generał poprosił zapaśnika, by stoczył kilka pokazowych walk w sali gimnastycznej, co Polak z przyjemnością uczynił.
Jesienią 1920 r. Cyganiewicz przybył do Chicago i przygotowywał się do walki o tytuł championa wrestlingu. Udało mu się zwyciężyć już kilka miesięcy później, w maju 1921 r., a ponownie – w marcu 1922 r. Ameryka faktycznie okazała się dla niego ziemią obiecaną, nie tylko ze względu na możliwość zarobienia ogromnych pieniędzy. Jeśli poniosłem jakieś, najmniejsze choćby, zasługi dla polskości, to nagrodą sowitą za nie jest […] życzliwość, jaką mnie Polacy zawsze i wszędzie darzyli. Na ringach całego świata i poza ringami – napisał zapaśnik w swoim pamiętniku.
Cyganiewicz cieszył się uwielbieniem nie tylko Polonii, lecz również Amerykanów. Nazywali go the Mighty Pole lub the Powerful Son of Poland (potężny Polak/syn Polski). Ostatnią walkę stoczył w wieku 58 lat. Trenował nowe pokolenie zapaśników, wystąpił w dwóch filmach (oczywiście w roli siłacza). Wielokrotnie odwiedzał Polskę, w 1937 r. w Nowym Sączu wydał swoją biografię Na ringach całego świata. Zmarł 30 lat później w Saint Joseph w stanie Missouri.