Rozmaitości

12 czerwca 1920 r. O piesku, co palił fajeczkę

Choć współcześnie dużo bardziej znana jest bajka o palącym kocie, sto lat temu zgubny wpływ nikotyny obrazowała właśnie historia psa. I choć świadomość szkodliwości tytoniu była wtedy znikoma, na łamach czasopisma „Moje Pisemko: tygodnik obrazkowy dla dzieci” (ukazującego się w Warszawie w latach 1902–1936) historia pewnego czworonoga miała pokazać najmłodszym, jak przykre konsekwencje może mieć palenie fajki. Jak potoczyła się historia pieska?

O piesku, co palił fajeczkę, „Moje Pisemko”, nr 24, 12 czerwca 1920 r.
Źródło: Biblioteka Narodowa
Cały numer pisma możesz obejrzeć w serwisie Polona.

Bohater bajki podkradł swojemu panu fajkę i wybiegł na dwór, by sprawdzić, jak smakuje dym.

Trawnikiem przechodziła gęś. Była to bardzo ładna, wysmukła dama, miała na sobie świeżo upraną białą sukienkę, a cienkie nogi obute z wielkim smakiem i poczuciem koloru w żółte wykwintne pończochy.Jedynym zmartwieniem gąski były szerokie stopy, ponieważ w modzie były wówczas arystokratyczne, wąskie stópki. „Wysmukła dama” pocieszała się jednak, że ów brak nadrabia szykiem i gustownym strojem. Widok palącego psa wprawił gąskę w osłupienie.

Zwierzak wyjaśnił gęsi, że sięgnął po fajkę… aby podtrzymać wiarę dzieci w bajkę o palącym czworonogu. Zaczął też narzekać na współczesne mu psy, wśród których zaginęło już zupełnie poczucie honoru i obowiązku względem przyszłych pokoleń – z czym gąska bezspornie się zgodziła:

– Rzeczywiście, muszę ci przyznać, że pokolenie obecne ani równać się nie może z dawniejszem. Gdzież te czasy bohaterów, kiedy dla pięknej sprawy, milcząc, oddawało się życie? […] I ja ze smutkiem patrzę na zepsucie wśród młodzieży. Giną dawne cnoty!

O piesku, co palił fajeczkę, „Moje Pisemko”, nr 24, 12 czerwca 1920 r.
Źródło: Biblioteka Narodowa
Cały numer pisma możesz obejrzeć w serwisie Polona.

Do rozmowy dołączył przechodzący właśnie obok stary pies owczarski.

– No, towarzyszu – mruknął – chodź ze mną. Wieczór zapada, za chwilę bramy zamkną, trzeba pilnować domu.

Młody pies nie zamierzał jednak przerywać palenia i zignorował rady starszego kolegi. Co jakiś czas docierały do niego niepokojące dźwięki, ale bał się ruszyć, by nie zgasić fajki. Nagle jakaś zapóźniona mucha ugryzła go boleśnie w ogon. Pies klapnął zębami, fajka mu wypadła, węgielek leżący na tytoniu upadł i sparzył go mocno w łapę, a mucha uciekła.

Jakby nieszczęść było mało, przybiegła gąska ze złymi wieściami: wykorzystując nieobecność psa, lis ukradł z kurnika najpiękniejszą kurę. Odtąd pies błąkał się po świecie, a reputacja leniwego palacza fajki sprawiła, że nikt nie chciał przyjąć go do gospodarstwa. Wyśmiewały się z niego domowe zwierzęta i robiły mu złą opinię. Morał jest oczywisty: palenie szkodzi. Dziś wiemy już, że co roku z powodu chorób wywołanych paleniem tytoniu w Polsce umiera 67 tys. osób. Ten zgubny nałóg jest jedną z głównych przyczyn przedwczesnej umieralności w naszym kraju. Szczęśliwie w XXI w. palenie zupełnie wyszło z mody. Palacze coraz częściej wstydzą się swojego nałogu, a liczne restrykcje wyeliminowały dym papierosowy – sto lat temu wszechobecny – m.in. z kin i restauracji.