3 czerwca 1920 r. Za dużo lajków dla aktorek
Tak mógłby brzmieć tytuł artykułu w „Ilustrowanym Przeglądzie Teatralnym”, gdyby ukazał się sto lat później – w dobie mediów społecznościowych. Uwielbienie publiczności dla artysty czasem nie idzie w parze z jego talentem i zasługami. Nie inaczej było w 1920 r., tylko że miarą popularności nie była wówczas liczba lajków czy klikalność, a stosy bukietów otrzymanych po występie.
„Gdyby […] ilość kwiatów i ilość cetnarów drutów składanych rok rocznie w bukietach i koszach naszym artystom na scenie, znajdowała się w stosunku proporcjonalnym do zasług scenicznych i talentu, należałoby Warszawę uważać za jakąś wszechświatową centralę genjuszów i kapłanów muzy” – kpił teatralny recenzent, pisząc o zamienianiu się sceny w oranżerie, kwietne bazary i ogrody botaniczne. W tekście można by doszukiwać się malkontenctwa, choć autor przekonuje, że troszczy się jedynie o nieobniżanie oczekiwań wobec artystów – chodzi mu o to, by ci raczej podnosili sobie poprzeczkę, niż osiadali na laurach.
Zwyczaj obdarowywania aktorów kwiatami pozostał, choć mamy wrażenie, że nie w tak dużym natężeniu. W każdym razie dziś uznajemy go za bardzo piękną tradycję, mającą dużo więcej uroku niż dawanie lajków :-).