Ludzie

4 września 1920 r. Dobre i złe rany, czyli z wizytą w szpitalu wojskowym

Lubicie seriale medyczne? Jeśli tak, sto lat temu z pewnością zainteresowałby Was reportaż z warszawskiego szpitala. Dziennikarz „Tygodnika Ilustrowanego” przemykał pomiędzy łóżkami pacjentów niczym operator na planie filmowym – i osiągnął bardzo podobny efekt, w postaci obrazów budzących u odbiorcy niepokój, ale też podziw, szacunek i współczucie dla bohaterów.

Miejsce akcji: Szpital Ujazdowski, który latem 1920 r. stał się główną lecznicą wojskową – albo raczej „wielkim punktem etapowym”, bo po uzyskaniu pierwszej pomocy żołnierze byli przewożeni na rekonwalescencję do innych szpitali. Największa warszawska lecznica musiała codziennie zapewnić aż tysiąc miejsc dla nowych rannych, których przewożono z frontu. Na szczęście front z każdym dniem się oddalał, więc liczba pacjentów malała.

Sala ciężko rannych w jednym z warszawskich szpitali latem 1920 r. Zdjęcie opublikowane w „Tygodniku Ilustrowanym” nr 36/1920. Cały reportaż można przeczytać w Bibliotece Cyfrowej Uniwersytetu Łódzkiego.

Na oddziale chirurgicznym reporter spotkał bohaterów spod Radzymina, Ciechanowa, Wyszkowa i Ossowa. Leżą na dwóch rzędach łóżek, w obszernej, widnej sali, mogącej pomieścić osób trzydzieści. Zdrowsi czytają lub palą papierosy. Tych, którzy przeszli ciężką operacyę chirurgiczną, poznasz na pierwszy rzut oka po wielkiej bladości lica.

Dominowały oczywiście rany postrzałowe. Widok młodych mężczyzn z amputowanymi kończynami, głowami owiniętymi bandażem po trepanacji czaszki i straszliwie okaleczonymi twarzami bardzo poruszył reportera. Tym, co ujęło go najbardziej, była jednak dzielność, z jaką pacjenci znosili ból.

– Cierpicie bardzo? – zapytał dziennikarz żołnierza z amputowaną stopą.

– Teraz nie. Tylko drętwość w całej nodze, jakby ją ciężar wielki przygniatał, przeszkadza spać. Jak mnie trafił szrapnel, byłem przytomny jeszcze z godzinę. Sam zdjąłem kamasz i odwiązałem owijak. Potem przyszło zemdlenie.

Ambulatorium oczne w Szpitalu Ujazdowskim w Warszawie latem 1920 r. Zdjęcie opublikowane w „Tygodniku Ilustrowanym” nr 36/1920. Źródło: Biblioteka Cyfrowa Uniwersytetu Łódzkiego

Pacjenci oddziału chirurgii Szpitala Ujazdowskiego stworzyli swoisty ranking obrażeń. Za najbardziej pożądane uchodziły… strzaskane kości. Należą do kategoryi „dobrych ran”, to jest takich, które nie czynią człowieka niezdolnym do uczestnictwa w dalszych bojach. A żołnierze nasi pragną powrócić co najprędzej na pole chwały i z utęsknieniem czekają na powrót zdrowia i sił.

Przed izbą przyjęć Szpitala Ujazdowskiego. Zdjęcie opublikowane w „Tygodniku Ilustrowanym” nr 36/1920. Źródło: Biblioteka Cyfrowa Uniwersytetu Łódzkiego